Jabłoński rezygnuje. Presja czy mydlenie oczu?

Marszałek Marcin Jabłoński rezygnuje po skandalu drogowym, ale czy to prawdziwa odpowiedzialność, czy tylko polityczna zagrywka? Gorzów znów pomijany, a Platforma z Zielonej Góry milczy – czas zadać trudne pytania.

O REGIONIE

Marszałek Jabłoński rezygnuje. Presja społeczna, partyjne rozgrywki czy polityczne mydlenie oczu?

Po głośnym incydencie drogowym na trasie S3 marszałek województwa lubuskiego Marcin Jabłoński (PO) złożył rezygnację ze stanowiska. Ale nie zrobił tego publicznie, tylko po cichu bo kilka dni temu na ręce szefa partii w regionie, posła Waldemara Sługockiego.

Co ciekawe, o jego dymisji miał poinformować sam premier Donald Tusk podczas zarządu krajowego Platformy Obywatelskiej. Czyli jednak sprawa miała wagę polityczną. Pytanie, czy rzeczywiście chodziło o odpowiedzialność, czy raczej o ratowanie partyjnego wizerunku?

Na nagraniu z S3 widać, jak Jabłoński zajeżdża drogę kierowcy BMW, po czym uderza w jego auto i barierki. Policjanci, wobec których wedle doniesień Marszałek był lekko mówiąc niemiły, zakwalifikowali wydarzenie jako kolizję, ale sprawę skierowali do sądu.

Czy ktoś inny na jego miejscu zostałby potraktowany tak delikatnie? Czy decyzja o rezygnacji zapadła z jego inicjatywy – czy została mu podana do podpisu?

Gorzów? Tylko medialne alibi

Warto zapytać, co za kadencji Jabłońskiego działo się z północną częścią województwa. Odpowiedź jest oczywista i krótka: niewiele.

Jednym z wyjątków z ostatnich dni… to 200 mln zł na gorzowski szpital – ale to fundusze centralne z Ministerstwa Zdrowia, nie efekt działań marszałka. I choć ten temat pompowano medialnie, przedstawiając Gorzów jakby był oczkiem w głowie PO, to był wyjątek, nie reguła. Reszta środków? Systematycznie płynęła, płynie i płynąć będzie na południe – do Zielonej Góry i tej „lepszej” części województwa.

Jabłoński odchodzi, ale spokojnie. Na bezrobocie nie trafi. Ptaszki ćwierkają, w tramwaju gadają, że szykuje się dla niego ciepła posadka.. czy to prawda, że będzie coraz częściej odwiedzał szpital wojewódzki na dekerta?

Czy ktoś odpowie na poniższe pytania?

-Gdzie są nasi reprezentanci?

-Ilu mamy skutecznych posłów z Gorzowa?

-Dlaczego lokalni politycy Platformy – poza pojedynczymi wyjątkami – nie potrafią lub nie chcą walczyć o inwestycje dla północnej części województwa?

-Czy Gorzów jest dla PO tylko dodatkiem do Zielonej Góry?

❗️❗️❗️I najważniejsze pytanie: co dalej?

Czy dymisja Jabłońskiego to koniec sprawy, czy tylko polityczny „czyściec”?

Czy za kilka miesięcy zobaczymy go znów – w rządzie, w centrali, w agencji, funduszu, gabinecie?

Czy PO przeczeka burzę, poświęci jednego człowieka i ruszy dalej, jak gdyby nigdy nic?

To, co się wydarzyło, pokazuje jedno: jeśli społeczeństwo nie naciska, politycy robią, co chcą.

Czas to przerwać. I zadać trudne pytania nie tylko Jabłońskiemu, ale całej lokalnej Platformie.