Tusk ugiął się pod presją narodu. Wielu na to czekało.
Po wielu dniach milczenia i presji środowisk związanych z obozem władzy, postanowienie o zaprzysiężeniu Karola Nawrockiego zostało w końcu opublikowane w Monitorze Polskim.
O POLSCE


19 lipca, dopiero po tygodniach nacisków i w atmosferze niepewności, w Monitorze Polskim opublikowano postanowienie Marszałka Hołowni o zwołaniu Zgromadzenia Narodowego na zaprzysiężenie Karola Nawrockiego. To moment konstytucyjny – bez tej publikacji nie da się formalnie rozpocząć kadencji nowego Prezydenta RP.
Ale nie da się ukryć: rząd zwlekał. Choć Konstytucja nie mówi, kiedy dokładnie trzeba ogłosić takie postanowienie, ta zwłoka nie była przypadkiem. To było polityczne przeciąganie liny. Zbyt wielu liczyło na to, że może uda się coś jeszcze zablokować, podważyć. W tle – presja środowisk fanatycznych, „Silni Razem” grzali emocje, próbowali podważyć wynik wyborów, a Tusk milczał. Jakby liczył, że to wszystko jakoś samo się rozwiąże.
To nie był drobny techniczny błąd – to było balansowanie na granicy nadużycia. I jasny sygnał, że gdy władza przegrywa wybory, potrafi niebezpiecznie przeciągać zasady państwa prawa.
Dziś czekamy na 6 sierpnia. Karol Nawrocki złoży przysięgę przed Zgromadzeniem Narodowym. Ale ta historia zostanie z nami na długo – bo pokazała, jak cienka granica dzieli demokrację od politycznej kalkulacji.
Na co możemy liczyć podczas najbliższych lat prezydentury? O tym niebawem…
